Dying Light 2: Stay Human – warto zagrać?
Na swój sposób Dying Light 2 wychodzi w najlepszym i najgorszym możliwym momencie. Opowieść o ludziach próbujących przetrwać podczas globalnej pandemii jest bardzo aktualna w dzisiejszych czasach. Ludzie robią niesamowite lub diaboliczne rzeczy, gdy pracują, by pomóc ludziom lub skonsolidować władzę podczas kryzysu, to uniwersalny temat, z którym świat zmaga się dosłownie w chwili pisania tej recenzji.
Dying Light 2 podnosi się 20 lat po fabule pierwszej gry z 2015 roku. W tym sequelu wirus zombie wcześniej ograniczony do fikcyjnego miasta Harran teraz wydostał się, a cały świat został opanowany przez zmarłych.
Spis treści
Rozgrywka
Gracz kontroluje Aidena, który pracuje jako Pielgrzym – zasadniczo posłaniec o tematyce parkourowej, który przenosi notatki i małe przedmioty z jednej osady do drugiej. Aiden jest nawiedzany przez wspomnienia z ucieczki z placówki medycznej, w której poddawano go przerażającym testom, a także desperacko pragnie odnaleźć Mię, siostrę, którą zostawił. Jego poszukiwania prowadzą go do Villedor, europejskiego miasta, które może być ostatnim bastionem cywilizacji w dowolnym miejscu na ziemi. Po przybyciu na miejsce będzie musiał walczyć z zarażonymi, jednocześnie poruszając się po zmiennej polityce miasta.
Utrudniony system sterowania
Technicznie rzecz biorąc, Dying Light 2 było dość surowe w momencie pisania recenzji. Podczas gdy nieuniknione jest, że gra na taką skalę będzie miała kilka błędów, ja napotkałem więcej niż kilka naprawdę złych. Utknięcie w geometrii poziomu było częstym zjawiskiem, podobnie jak nagłe znikanie ikon misji ze świata gry. Najgorszy był jednak błąd, który powodował, że cutscenki pomijały wszystkie dialogi postaci – ponieważ gra nie oferuje wielu plików zapisu ani autozapisów, gdy tylko przegapiłem kilka linijek, przepadały one na zawsze. Zdarzało się to nawet w momencie, gdy miałem dokonać kluczowego wyboru, zmuszając mnie do dokonania go bez żadnego pojęcia o tym, jaki może być jego rezultat.
Wciąż nie jest dużo lepiej
DL2 jest również dziwnie wrogie dla graczy, którzy chcą grać w bardziej swobodny sposób. Jednym z moich ulubionych zajęć w grach z otwartym światem jest dotarcie do epilogu z postacią o pełnej mocy, a następnie powrót, aby zawinąć misje poboczne z nadmiernie wypoziomowanymi broniami i umiejętnościami. Dying Light 2 robi wszystko, aby uniemożliwić graczom zrobienie tego w ten sposób – nie tylko nie ma opcji NG+, ale po ukończeniu ostatniej misji fabularnej gra automatycznie przełącza się na poziom trudności Nightmare, bez możliwości powrotu do Normal. To rujnuje plik zapisu dla każdego, kto chce, by gra była czymś innym niż torturą – to dziwaczny wybór i mam nadzieję, że zostanie załatany razem z błędami.
Zdecydowanie udana kontynuacja
Pomimo problemów, które podkreśliłem, Dying Light 2: Stay Human jest ulepszony w stosunku do oryginału pod niemal każdym względem. Chociaż jest na co narzekać, świat jest ciekawszy, parkour fantastyczny, a historia ma większą wagę – z tych dwóch, jest to absolutnie lepsza gra, a dreszczyk emocji związany z pędzeniem przez rozpadające się miasto z potworami w gorącym pościgu jest niezrównany w gatunku. Nie jest idealna, ale jest tak dobra, jak tylko może być parkour.